niedziela, 9 czerwca 2013

Bluedolada


Do kieleckich sklepów trafiła niedawno Bluedolada - unikalna czekolada w kolorze niebieskim. Część konsumentów jest zachwycona. Oburzona ofiarami śmiertelnymi reszta zdążyła już kpiąco nazwać ją Bledoladą. "Zjadłem tylko połowę; smakuje jak ścierwo, odłożyłem na półkę i nie kupiłem" - pisze jeden z Internetowych Komentatorów, zwanych do niedawna posiadaczami komputera i internetu, którzy opanowali obsługę alfabetu i klawiatury. Dziś rozmawiam z twórcą Bluedolady i byłym właścicielem firmy "Bluezy i bluezki" Markiem Mijagim.


Dlaczego producent odzieży zdecydował się wejść w przemysł czekoladowy?

Słyszał pan o Zasadzie Odwróconego Dziadostwa?

Słyszałem tylko o dziadostwie.

A Dwupasmówce Podaży?

Rzadko widujemy tu rzeczy dwupasmowe. 

Więc zacznijmy od tyłu. Przez 5 godzin pędziłem kiedyś dwupasmówką i myślałem "coś tu nie gra". I rzeczywiście. Okazało się, że przez cały czas jechałem pod prąd.  Na szczęście od dwóch godzin jechał za mną radiowóz na sygnale. W innym wypadku reszta już dawno by się zagapiła i spowodowała kolizję. Niedługo później zatrzymałem się w pobliskim zajeździe na mały obiadek. Eskortujący mnie funkcjonariusze także. Wybiegli za mną w pięknych niebieskich strojach i mówią "masz pan fantazję". I wtedy mnie olśniło - wzbudzam fascynację u ludzi ubranych na niebiesko. Nazajutrz założyłem firmę "Bluezy i bluezki".

I jak poszło?

Beznadziejnie. Zbankrutowałem po pierwszej dostawie. Klienci założyli prześmiewcze strony na Facebooku - "Nie jesteśmy Gargamelem" i "Nawet Kieślowski miał trzy kolory". Było to dla mnie kompletnie niezrozumiałe, bo przecież Facebook też jest niebieski. Stoczyłem się wtedy na samo dno, zostałem wójtem podkieleckiej gminy. I wtedy mnie olśniło. Ile pasm ma dwupasmówka? Co najmniej dwa. Metodą prób i błędów zawsze odnajdziemy prawidłowy pas.

Wtedy skręcił pan w niebieską czekoladę?

Zastosowałem niezwykle popularną Zasadę Odwróconego Dziadostwa. Jeśli na poprzednim pasie poszło ci beznadziejnie, to na drugim zrób to samo, ale inaczej. Przykład. Dziadowska aktorka bez sukcesów pisze dziadowską autobiografię, którą kupują wszyscy. Beztalencie bez zainteresowań zakłada dziadowskiego bloga o stylu życia, który klikają wszyscy. Dlaczego? Nieważne. Może ciekawi ich, jak to się stało, że ktoś jest aż tak dziadowski? Ważne, że kupują i klikają! W ten sposób wpadłem na Bluedoladę.

Krytycy zachwycają się wytrawnością jej smaku, ale niektórzy twierdzą, że to zwyczajne tabletki do zmywarki. 

Odpowiem metaforycznie. Moja mama zawsze mi powtarzała, że ludzie nie powinni być obecni przy produkcji parówki i robieniu dzieci. Ja wiem, że nic tak nie poprawia humoru jak czyste naczynia i smaczna czekolada. A Bluedolada jest i czysta i smaczna.

To prawda, że pańska mama za każde wymyte naczynko dawała panu czekoladkę?

(dłuższe milczenie, po którym zaczyna bawić się wyjętą spod marynarki grzechotką) Czekoladka raz wpadłusia mi do zlewu, ale i tak ją zjadłem, bo miałem strasznusią ochotkę na czekoladkę. Nie, koniec. Możemy przestać rozmawiać o dzieciństwie? Mam wtedy tendencję do zmiękczania wyrazów.

Jak pan zareagował na śmierć małego Wiktorka?

To był szok. Po płukaniu żołądka lekarze powiedzieli, że wszystko będzie dobrze. Odwiedziłem go, śmialiśmy się, żartowaliśmy. Przyniosłem mu nawet dwie Bluedolady w prezencie. Następnego dnia już nie żył.

Co, jeśli pańskim przeciwnikom uda się wycofać Bluedoladę z produkcji?

Założę restaurację z kuchnią bluekularną. 

Główka pracuje.

Odwrócone dziadostwo, niech pan nigdy nie zapomina. (puka się w skroń).

Rozmawiał: Grzegorz Rolecki