wtorek, 21 maja 2013

Wirtualne Środowisko Nieudanej Biby


Rozpoczynamy symulację WŚNB (Wirtualnego Środowiska Nieudanej Biby). Piątek wieczór. Wyobraźcie sobie, że trwa domówka na Podkarczówce. Wici.Info to teraz nie Wici.Info. Mamy na imię Bobby, pracujemy w ubojni bydła w Domaszowicach i siedzimy obok Was na kanapie. Mamy opaleniznę Iglesiasa i cerę Pattinsona, mięśnie Hemswortha i czar Woody'ego Allena. Jesteśmy przebrani za dynię, bo trafiliśmy na domówkę-bal przebierańców. Podchodzi do nas gospodyni imprezy Kasia, która jest modelką Off Fashion, więc każe nazywać siebie Kashia - host of the jumpreza.
- Napijesz się czegoś, Bobby? - pyta opierając ręce na biodrach.
- No thanks, babe. Mam jeszcze frument.
- Whatever.
I zwracamy się do Was.
- Nice costume. Za kogo to przebranie?
- Za mnie na Facebooku.
- Cool.
- Dziwni ludzie, nikogo nie znam.
- Bobby, my pleasure. - poprawiliśmy na ciele kostium dyni - Ja w ogóle raczej hejtuję domówki. Nie lubię nawet określenia "domówka". Jest zbyt swojskie i byle jakie. Kojarzy mi się z robotą. "Poproszę pół kilo tłustej domówki". Obrzydlistwo. Przecież tu ma być kosmos, szał, gwiezdny pył. A ta pieprzona Kashia host of the fucking jumpreza nie wysprzątała nawet kuwety w łazience. Kocie gówna, stare orzeszki i smród skarpet. Dramat.
- To po co tu jesteś, Bobby Pumpkin? Przebrany za dynię? 
- Bo mam nadzieję, że jakiś kopciuszek pomyli mnie ze swoją karocą of the jumpreza. Get it, bitch?