czwartek, 13 czerwca 2013

Mówca Wszech Czasów

Karol Światłorampski, Mówca Wszech Czasów z kieleckich Warsztatów Artystycznych "Mówcy Wszech Czasów" wyszedł na warsztatową scenę i przemówił do kursantów.
- Czemu tu jesteście? Ja wam powiem czemu. Bo jesteście jak striptizerki. - nieźle trzęsiecie dupami. Tyle, że one dostają za to pieniądze, a wy porannej sraczki. Brzmi znajomo, prawda? Jak granie w Lotto - ciśnienie bębna, zwolnienie bębna, pieczenie bębna. Chyba tego nie chcemy? Ja jestem tu po to, żeby zakorkować wam rowy i otworzyć usta. 


- Słyszałam, że ma obsesję na punkcie fekaliów. - szepnęła kursantka do kursantki.
- Twierdzi, że ostre porównania łatwiej zapadają w pamięć. - odszepnęła kursantka do kursantki.
- Autoprezentacja jest wszystkim...! - wrzasnął Mówca Wszech Czasów.
- Jelito niczym! - zgodnym chórem dokończył zapatrzony w Światłorampskiego tłum.
- Wiecie kim jest Social Łajza? Ja wiem powiem, kim jest Social Łajza. Social Łajza to ktoś, kto prześlizguje się przez życie myśląc, że puści cichacza i wszyscy się w nim zakochają. To wszystkie te szare myszki, zamknięte w sobie nastolatki, romantyczni faceci, jąkały i życiowe pierdoły. Wrzód na dupie marketingu. Miałem kiedyś kolegę, która wpadł z trądownicą...
- Kim jest trądownica? - spytała kursantka koleżanki. 
- To kobieta o paskudnej twarzy. - odpowiedziała kursantka kursantce.
- A wiecie dlaczego? Bo bał się wypowiedzieć słowo "prezerwatywa" w aptece. Prezerwatywa. Ja bym na jego miejscu zrobił autoportret wacka, poszedł do apteki i na podstawie dokumentacji fotograficznej poprosił o odpowiedni rozmiar. Autoprezentacja jest wszystkim...!
- Jelito niczym!!!
- Wyjebana autoprezentacja to władza nad tłumem, pamiętajcie o tym. Mam mikrofon, mam pewność siebie, mam wdzięk, intelekt i umiejętności, by wami w tej chwili zawładnąć. Zaczarować was sobą. Wypłukać żołądek przy kolacji ze świecami. Ale najpierw wam o czymś opowiem. To ja, nikt inny, byłem tym kolegą od prezerwatywy. Nie chciałem zaakceptować mojego własnego dziecka. Byłem młody, głupi, niedojrzały. Kasia niczego ode mnie nie chciała, poprosiła tylko, żebym przyszedł do szpitala je zobaczyć. Niczego więcej. Staś okazał się wcześniakiem, ledwo przeżył. Patrzyłem na niego, leżącego w inkubatorze, i nienawidziłem świata za to, że jest tak cholernie niesprawiedliwy. Ale wtedy Staś wolno otworzył oczy i spojrzał na mnie jeszcze bardzo słabiutki. Spojrzał tak, jakby mówił "tato, nie trać nadziei, musisz mnie przecież jeszcze zabrać na rower". Coś we mnie wtedy pękło.
- Masz chusteczki? - jęknęła zapłakana kursantka do kursantki.
- Cicho... - uciszyła ją kursantka.
- Poszedłem wtedy do Kasi i powiedziałem, że tak ohydnego bachora jeszcze w życiu nie widziałem i poszedłem na melanż.
Sala huknęła oburzeniem.
- Rozwolniłem was jak chciałem, prawda? Totalną bujdą! Manipulacja to władza! Autoprezentacja jest wszystkim...!
- Jelito niczym!!! - wrzasnął rozradowany tłum.
- Koniec na dzisiaj. Nie dajcie się wyruchać. Do następnego spotkania!
- On jest Bogiem! Bogiem! - kursantka zaczęła bić brawo bez opamiętania.
- Bóg to przy nim striptizerka! On jest Mówcą Wszech Czasów! - odkrzyknęła kursantce kursantka próbując wskoczyć na scenę.