środa, 12 czerwca 2013

Obrócony

Autor: Peter Steiner

Galeria Korona od dwóch dni wybrzmiewa rozpaczliwym "Stasieńku, wróć". Matka 29-letniego Stanisława Poniedzialskiego apeluje w ten sposób do swojej syna, który utknął w automatycznych drzwiach obrotowych przy wejściu do centrum. Mężczyzna obraca się już 46 godzin i nic nie zapowiada obrotu finalnego. Korona i służby porządkowe rozkładają ręce w geście bezradności. 


Jałowy obrót

Zaskakująca popularność Stanisława rośnie z każdym kolejnym obrotem. Pobliskie sklepy już wprowadzają obrotowe promocje. Facebookowa strona "Obróceni" ma już ponad 20 tysięcy fanów, którzy proces obracania się uznali za perfekcyjną metaforę istnienia we współczesnej cywilizacji. Co drugi post na "Spotted: Kielce" zaczyna się od słów "widziałam cię, kiedy obracałeś się w drzwiach wejściowych do Korony". Świętokrzyskie wprost oszalało na punkcie "najbardziej obrotnego faceta na południe od Sołowowa". Dla najbliższej rodziny Stanisława nie jest to jednak zjawisko równie fascynujące. 

- To był taki dobry chłopiec. - płacze Alina Poniedzialska (63 l.) obserwując swoje obracające się dziecko - Lubił czasem kręcić, ale po karuzeli zawsze źle się czuł. Zamyślił się na pewno. Często się zamyśla. Nie wiem, czy to wszystko da się jeszcze obrócić.
Jak to możliwe, że Stanisław od 46 godzin trwa w stanie permanentnego obrotu? Wszak kierownictwo galerii twierdzi, że po 3 godzinach odłączyło obrotowe drzwi od prądu. Mimo to chłopak nadal obraca drzwi przy pomocy własnej siły fizycznej. 
- Nie ma w tym absolutnie niczego dziwnego. - mówi psycholog Marcin Filaret - Klienci obserwujący zdarzenie widzą jedynie niepełnosprawny umysłowo obiekt, który z jakiegoś powodu nie chce przestać się obracać. Ale żeby zrozumieć tego człowieka, trzeba użyć wyobraźni. Wyobraźmy sobie więc, że od lat trwamy w jałowym związku z drugą osobą. Doprowadzamy się nawzajem do szału, nie znosimy ze sobą przebywać, emitujemy zaczepne gazy. Ale z jakiegoś powodu ciągle ze sobą jesteśmy. Żyjemy, mimo że już dawno umarliśmy. Dlaczego? Bo chorujemy na przyzwyczajenie. Przyzwyczajenie to najgorszy z przyjaciół człowieka. Tak wygląda relacja Stanisława z drzwiami obrotowymi. On przyzwyczaił się do jałowego obrotu.

Dziewczyna Staśka

Powyższa teza siłą rzeczy prowadzi nas do genezy i pytania kluczowego dla tej niesamowitej historii - co skłoniło Poniedzialskiego do rozpoczęcia obrotu? Co jest tak ekscytującego w kącie 36o? W myśli, że przód za chwilę staje się tyłem? Spytajmy potencjalnych świadków zdarzenia. W ich poszukiwaniu wyjeżdżam na piętro ze skrzydłem gastronomicznym.
- Mnie się wydaje, że to jakiś flash mob. To nie te świry z Facebooka? - pyta z ręką w drobiowym Rafał, właściciel firmy ocieplającej budynki "Kalorenifer".
- Czasem milczące obracanie się artysty znaczy więcej niż kakofoniczny krzyk. - oznajmia Pedro, kielecki malarz, przeszukując pojemniki na resztki z tacek.
- Gdyby obracał się wokół Ziemi, to uznałbym, że wydymał Kopernika. Ale tak to mnie toto nie ciekawi. - rechocze Eryk Poniedzialski, ojciec Stanisława, który przyszedł coś przekąsić przed obiadem, bo "stara obrotna w kuchni nie jest".
Uwagę moją zwraca po chwili cichutko łkająca bladolica dziewczyna o kruczoczarnych włosach.
- Pan też w sprawie obrotu?
- Kim pani jest?
- Dziewczyną Staśka.
- Niech mi pani coś powie. I nie płacze. - pochyliłem się nad stolikiem - Dlaczego on zaczął się obracać?
- Bo nie może się zdecydować, czy chce ze mną być. Dwa dni temu powiedziałam mu, że jeśli stąd teraz wyjdzie, to z nami koniec.
- Nie mówiła pani o tym mediom? - próbowałem odtworzyć ostatnie nagłówki w kieleckiej prasie.
- Mówiłam wszystkim, ale powiedzieli mi, że Stasiek obracający się bez powodu jest im dużo bardziej potrzebny niż Stasiek obracający się z głupiego powodu.
- To wcale nie jest głupi powód. Jałowy związek może dotknąć każdego z nas. Przyzwyczajenie to choroba. Najgorszy z przyjaciół człowieka.
- Ale on jeszcze nie zapłacił za poprzedni raz.