środa, 26 czerwca 2013

Smak życia


Deszczują wszyscy smakiem życia. Że życie winno mieć smak. Że życie bez smaku to jeno odbycie. I trzeba zasmakować zanim "trach!". Reklamy, blogi, dodatki do gazet i koleżanka z liceum. Wszyscy szepczą, jakby ucho Twoje było korkiem od wina, a złotuście ich ciągiem korko - życie powinno mieć smak! Jak w "Poszukiwaniu straconego czasu" Prousta, którego nikt nie czytał, bo za długi stanowczo na krótkie życie, co musi mieć smak. 

Nie musi mieć sensu. Znaczenia. Celu. Musi mieć smak. Orbitowanie wokół łyków smako koi niepokoje człowieka bezsensownego. Bo, że "życie bezsensowne" to w dobrym tonie powiedzieć jest. Ale życie bez smaku grozi już towarzyskim faux pas. Trzeba maznąć tablatem w Avignonie i liznąć truskawę w śmietanionie. Rady innej nie ma.

Niechaj będą jednak błogosławieni ci, których życie nie ma smaku tylko sens. Ci, którzy spędzili ćwierczniki wieków w ciemności kinowej sali albo kleili samolociki przez noce i dnie. Ci, których życie dręczy, męczy, stręczy; nie dostarcza rechotu debila i przyjemności za blef. Ci, których eksmituje dzień na bruk przytulnej nocy dżdżownej. Ci, którzy tworzą i rezygnują z mycia, żeby kretyn mógł mieć smak życia.