poniedziałek, 11 listopada 2013

Kielce nadal pod zaborami? Sklepikarz ze Ślichowic ma dziś otwarte do północy


- 123 lata niewoli, później rodzina Corleone - dyktator Piłsudski, dyktator Hitler, dyktator Stalin. A teraz zbudowali nam w Kielcach dwa łagry, w których każą ludziom kupować, bo inaczej to nie będziemy zglobalizowani. To niby nie są wieczne zabory? - skarży się kupiec Wiesław Ciapalicki (44 l.). I zaprasza klientów do swojego spożywczaka na Ślichowicach. Zapowiada, że będzie sprzedawał do północy.


Pan Wiesław z chęcią zachwala swój istniejący od 14 lat sklep spożywczy "Szlachtex".
- Mam tutej wszystko. Chusteczki higieniczne na "te" dni dla małżonek. Prasę, jak to ja mówię "męską", dla tych, co chcą sprawdzić, czy u pań pod spódnicą nihil novi. Dla pań też - krzyżówki sto, tysiąc, horoskopy dwanaście, dwadzieścia cztery i książeczki kucharskie, pyszne schaboszczaki z tego wychodzą. Dla dzieci mam takie śliczne lizaczki po dwanaście groszy, "Kaczora Donalda", zabawną włochatą piłeczkę z Chin zwaną "Liczi" i doładowania za 5 złotych, żeby mogli do rodziców zadzwonić, że im zimno. A oni wtedy przyjdą do mnie i kupią coś takiego. - pan Wiesław pokazuje czerwoną bandamkę dołączoną do czasopisma "Modeusz".

Ciapalicki musi liczyć się z problemami prawnymi. Dziś za ladą nie będzie stał on sam, lecz dwóch jego synów oraz ich kolega. Wszyscy nie ukończyli jeszcze dziesiątego roku życia. Zatrudnianie dzieci jest w Europie nielegalne. Zwłaszcza podczas święta państwowego.

- Ten człowiek to potwór, duch poprzednich świąt. - nie szczędzi słów Katarzyna Bazela z organizacji "KOP - Kategoryczna Ochrona Praw" - Seksista, mizogin i przepisowy ignorant. Jestem za tym, żeby każdy robił co mu się tylko podoba, ale to mi się już w ogóle nie podoba.

- I to niby nie są wieczne zabory? - pyta zamyślony pan Wiesław.